ZIELONY PEJZAŻ

mój raj miał oczy całkiem zwyczajne
podobne do innych tysiąca
lecz gdy zechciałam spojrzeć raz jeszcze
różnica zaszła znacząca gdzieś ten ich błękit się zakołysał
w obłokach mej niepamięci
łagodnie płynąca lazuru toń
wynurza się, szumi, nęci... poddałam się falom i wtedy, jak grom
z tego nieba, z tego strumienia
stal jakaś wyszła, jak granit mocna
choć skryta w otwartych spojrzeniach tę szarość w całości, jej tajemnice
wciąż pragnę zgłębić dokładnie
lecz z popielatym, chłodnym błękitem
niczego szybko nie zgadnę i razu pewnego, gdy znów wejrzałam
w źródła mojego pragnienia
zalśniły mi błogo barwami traw
wzrastając w tysiącu odcieniach zderzyły się gdzieś w swej ciepłej naturze
emocje z pól wszystkich zebrane
buchnęła świeżość naiwnym szczęściem
zielona
i kwitnie dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz