I
wśród szumu liści
z gałęzi młodych
poznajesz obcy teren
jesteśmy tacy oczywiści
pod słońcem dnia
czy pod księżycem
bierzesz znów za wiele
wśród westchnień
miłość nam przemycę
w edenie cichym
rozedrganym
zebrać chcesz owoce
ustami ujmując czas
pod niebem lichym
choć dobrze znanym
już w piersiach nam łomocze
to owoce zbierają nas
II
zgra się głos ptactwa
z pieśnią wody
zerwiemy się jak nurt
zmiesza się z jękiem
wariactwa
dotyk swobody
z rajskich progów
już coś się wymyka
stwarzasz nowy kult
nie ma tu bogów
gdy uwielbienie
w wargach się zamyka
już ciemnieje
huk grzmotów zimny
uderzy w ziemię suchą
gniew boży się chwieje
i zaraz tu spłynie
ciężką pokutą za
grzech nasz niewinny
ale zbieraj mnie
dalej
ślubując życia nowe
pieczętuj wytrwale
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz