Z ZAMKNIĘTYMI OCZAMI

skraplasz chwile między deszczem
łez zupełnie nieulewnych
oddech drży od wczoraj jeszcze
tchnięty mocą słów zbyt pewnych

wciąż zamglone oczy badam
opuszkami wspomnień świeżych
coraz bardziej w ciebie wpadam
bo mam powód by znów wierzyć

spośród zatopionych pragnień
zbieram cienkich dusz fragmenty
układając młodą całość

w sposób dla mnie niepojęty
wiem że mi się nie rozpadniesz
bo coś w nas się dokonało

choć mnie zmieszasz niespodzianie
kreśląc przyszłość światłem wzroku
będę - jak na zawołanie -
śledzić biel zgubionych kroków

i momenty bez bliskości
znów wystawią mnie na próbę
gdy spotkania nam odwleką

wrócę więc w rzeczywistości
blask gdy świat realny zgubię
chcąc cię poczuć pod powieką

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz