jego wzrok? jak modlitwa
rozniebionych gwiazd i świtań
które łączą głębię tego
o co prosisz, lecz nie pytasz
jego uśmiech? uśmiech losu
jego uśmiech? uśmiech losu
plączącego w zgrabną całość
drobne blaski dni zbyt wątłych
by w nie wpisać doskonałość
a objęcia wciąż nieśmiałe?
a objęcia wciąż nieśmiałe?
dotyk życia, który tworzy
myśli całkiem niespokojne
o tym, co się ma ułożyć
i gdy znika nagle, cicho
i gdy znika nagle, cicho
swym milczeniem depcząc tchnienie
świeżych wiosen, wtedy wszystko
zdaje ci się tylko śnieniem
zdaje ci się tylko śnieniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz